„Relacja z górnej Łeby 2008” Pierwszy dzień stycznia przywitał nas przychylną jak na tę porę roku aurą. Po sukcesach związanych z ochroną naturalnego tarła troci, podbudowani bardzo dużą ilością ryb, które pracowicie spełniły swój tarłowy obowiązek, z wielka nadzieją i z muchówkami w dłoniach, skoro świt wyruszyliśmy na spotkanie nad Łebą. Nad Łebą... (z prawej Andrzej Adamiak)
Umówiłem się z Andrzejem Adamiakiem i Leszkiem Sobotą. Punktualnie o 7.10 wszyscy jak w transie stawili się na miejscu. Drogę nad górny - trociowy odcinek Łeby poniżej Lęborka wypełniały opowieści o ubiegłorocznych połowach, a każdy kolejny krok zbliżał nas do rozpoczęcia wyczekiwanego sezonu 2008. Zaraz po dotarciu nad wodę zabraliśmy się za wiązanie przyponów i mocowanie kołowrotków do naszych muchówek. Udało mi się jako pierwszemu skompletować zestaw i ulubiony zonker powędrował w bardzo obiecującą miejscówkę tuż pod moim brzegiem. Piąty rzut przyniósł upragnione potężne branie dużej troci. Pulsujący ciężar wygiął muchówkę po sam dolnik, niestety po kilku sekundach rybie udało się wyjść z opresji. Sumiennie obławialiśmy rzekę krok za krokiem. Nad wodą zaczęło robić się coraz bardziej tłoczno… Chwilę przed 10 dzwoni do mnie Kamil, niedaleko mostu w alei Wolności złowił swoją pierwszą w życiu troć. Oto jego część relacji:
Po 2 miesiącach, w czasie których wolne dni spędzaliśmy z kolegami nad wodą, tyle że nie na łowieniu, ale na pilnowaniu tarlisk, wreszcie nadszedł upragniony 1 stycznia. 31 grudnia oczyściłem z kurzu ulubiony spinning, zapakowałem do torby pudełko woblerów o wymyślnych kolorach, a wieczorem nastawiłem budzik na 5 rano. Nie zdołałem wstać o tak nieprzyjaznej porze, zaspałem o jedyne 3 godziny, ale dzięki temu znalazłem się we właściwym miejscu w odpowiednim czasie. O 8.30 dotarłem nad Łebę i rozpocząłem metodyczne obławianie odcinka rzeki w dół od Lęborka. Miałem nadzieję, że spotkam swoją pierwszą w życiu troć. Marzenie spełniło się już po pół godzinie spinningowania. W miejscu obrzucanym wcześniej przez kilkunastu wędkarzy, zaciąłem i po emocjonującym holu wyciągnąłem (z bardzo dużą pomocą Kacpra i Sebastiana- młodych talentów z Klubu Muchowego, którym serdecznie dziękuję) piękną samicę o długości 60 cm. Nie jest to może okaz, ale swoją pierwszą rybę danego gatunku pamięta się przez całe życie…
Pierwsza troć Kamila.
Niewiele brakowało, bym cieszył się podwójnie- 4 godziny później zerwałem kolejny, większy okaz. Inni wędkarze również nie mieli powodów do narzekania, prawie każdy miał kontakt z rybą. Według ostrożnych szacunków, na kilkukilometrowym odcinku w dół od Lęborka, złowiono około 15 troci. "Rozkład" z muchowo - spinningowego otwarcia sezonu nad Łebą...
... i zwycięzca zawodów Prezes Towarzystwa Przyjaciół Rzeki Łeby Pan Marian Ślęzak.
Po gratulacjach złożonych na ręce łowcy postanawiamy przenieść się trochę wyżej i jak się później okazało, była to trafiona decyzja. Na miejscu kontynuujemy żmudne obławianie wody w poszukiwaniu troci. Luźną pogawędkę urywa niespodziewane branie dużej sztuki. Andrzej robi, co może, ale także w tym wypadku przeciwnik jest silny i wygrywa walkę. Wiemy już, że ryby są dzisiaj chimeryczne i biorą bardzo niepewnie. Około jedenastej pewne branie, zacięcie i kilkunastometrowy odjazd w dół rzeki. Rozpoczyna się uczciwa walka. W pierwszym momencie wygrywa troć, której ucieczkę w zawadę udaje się powstrzymać wygiętym do granic możliwości wędziskiem. Po chwili udaje się opanować sytuację. Andrzej pewnie podbiera rybę dużym podbierakiem i samica około 65 cm jest na brzegu. Po szybkim pamiątkowym zdjęciu troć w świetnej kondycji wraca do wody. To nie koniec emocji… Autor z trocią wędrowną.
Niecałą godzinę później Andrzej w kapitalnej rynnie zapina kolejną rybę, która także nie daje mu zbyt dużych szans. W międzyczasie nasz junior Sebastian Rybaczek i Leszek także przegrywają z rybami. Pech… Leszek melduje troć złowioną przez naszego przyjaciela z Niemiec Michaela, który od kilku lat jest zafascynowany Łebą i systematycznie odwiedza ją z muchówką. Ryba ma 63 cm. Co jakiś czas napotykamy spinningistów dumnie prezentujących swoje trofea, rozpoczęcie sezonu dla wielu jest bardzo udane. Sezon 2008 rozpoczęliśmy z nowymi trociowymi linkami: AIRFLO 40+ sinking SI 7 oraz Airflo Depthfinder 300 G. Pierwsza z nich to głowica (tonąca) z pływającą rozbiegówką, świetnie współpracująca przy dalszych rzutach, ale nie odmawiająca posłuszeństwa przy rzutach rolką. Druga – Depthfinder ( w tłumaczeniu dosłownym „przeszukiwacz? głębin”) to 9 – metrowy sink tip, który w swojej konstrukcji zawiera wolframowy pył, dzięki któremu przy stosunkowo niewielkiej średnicy, ma wysoką klasę tonięcia. W połączeniu z świetnie dopasowaną „running line” daje nam znakomite możliwości bardzo głębokiego poprowadzenia muchy i odpowiedniej prezentacji. Przyznam, że początkowo czuliśmy się trochę „zagubieni” łowiąc nowymi linkami i zanim ujarzmiliśmy ich potencjał z pudełek zniknęło po kilkanaście much! Klucz do sukcesu tkwi w umiejętnym poprowadzeniu linki. Potem wystarczy tylko skupić się na zlokalizowaniu potencjalnego stanowiska troci…. Otwarcie sezonu na rzece Łebie okazało się nadzwyczaj udane. -Na kilkukilometrowym odcinku od Lęborka w dół złowiono 15 troci -W miejscowości Chocielewko 35 uczestników Towarzyskich Zawodów Spinningowo Muchowych "Otwarcie Sezonu 2008” w regulaminowym czasie złowiło 11 ryb, później jeszcze co najmniej 6. To świetny rezultat, biorąc pod uwagę liczby uczestników i wyniki podobnych imprez, zorganizowanych tego samego dnia na innych rzekach Pomorza. -Z doniesień z dolnej Łeby wynika, że również tam łowy były udane, choć nie aż tak, jak poniżej Lęborka. Nasza rzeka także w tym roku nie zawiodła. Spinningista z Lęborka ze swoją zdobyczą.
Autor tekstu: Marcin Kostuch Kamil Lisiecki |